Rosyjska zbrojna agresja na Ukrainę zmieniła życie całego narodu naszych sąsiadów. Nic nie jest już takie samo jak przedtem, wszystko należy przedefiniować zgodnie z potrzebami które dyktuje wojna, stan zagrożenia życia, mienia. Dotyczy to również działalności polskich organizacji funkcjonujących w Ukrainie, a jest ich wiele, bo też i wielu Polaków w wyniku powojennej zmiany granic pozostało na dawnych terenach II Rzeczypospolitej, lub zostali przesiedleni w głąb dawnej republiki wchodzącej w skład Związku Sowieckiego. O ich losach można pisać długo, to wielki i tragiczny rozdział naszej historii, pewne jest jednak to, że rodacy na Wschodzie znaleźli się poza Polską nie z własnej winy, to nie oni decydowali o swoim losie, stąd nie można mówić o nich jako o emigracji, ale Polakach poza granicami Ojczyzny.
Polacy w Ukrainie tworzą wielką i prężnie działającą na rzecz podtrzymania tożsamości narodowej diasporę. Świadczy o tym mnogość inicjatyw zmierzających do utrzymania łączności z ojczyzną przodków, ale można je było realizować w spokoju do momentu kiedy pierwsze rosyjskie bomby spadły na miasta naszych sąsiadów. A co teraz, gdy priorytetem stała się ochrona życia? Jaki jest stan faktyczny ich struktur, czy dalsza działalność polskich organizacji jest możliwa i jaki kształt powinna przybrać? Na te ważkie pytania staraliśmy się odpowiedzieć w czasie forum zorganizowanego przez Stowarzyszenie "Wspólnota Polska" (SWP), które od 32 lat wspiera aktywność rodaków na Wschodzie. Tu dodać należy, że był to priorytet pierwszego prezesa i założyciela Wspólnoty Polskiej profesora Andrzeja Stelmachowskiego, kontynuowany do dzisiaj przez kolejne władze SWP.
Relacjonując dwudniowe Forum zaznaczyć należy, że staraliśmy się zapewnić reprezentatywność polskiej diaspory w Ukrainie, stąd liczne grono zaproszonych, którzy wzięli udział w prezentacjach i dyskusji w Domu Polonii w Pułtusku i Domu Polonii w Warszawie. Jednocześnie naszym celem było niezwłoczne przekazanie wniosków organom włądzy państwowej odpowiedzialnym za relacje z Polakami mieszkającymi poza granicami ojczyzny, stąd obecność na spotkaniu profesora Kazimierza Michała Ujazdowskiego - Przewodniczącego Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą Senatu Rzeczypospolitej oraz Sławomira Kowalskiego - Dyrektora Departamentu Współpracy z Polonią i Polakami za Granicą Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP. Stowarzyszenie "Wspólnota Polska" reprezentował Prezes Dariusz Piotr Bonisławski.
Nad obradami Forum czuwała Dyrektor Zenka Bańkowska, a debaty zainaugurował Prezes Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”Dariusz Piotr Bonisławski
Ponieważ Wspólnota Polska wspiera aktualnie w działalności 35 organizacji polskich w Ukrainie, zaś wojenna zawierucha nie pozwoliła wszystkim na uczestnictwo w Forum, z radością powitaliśmy te osoby, którym udało się przyjechać na spotkanie. Dzięki nim mogliśmy wysłuchać sprawozdań z bieżącej sytuacji jaka panuje w organizacjach, jak oceniają swoją przyszłość i jakie potrzeby z niej wynikają.
We wprowadzeniu do prezentacji i dyskusji Prezes Dariusz Piotr Bonisławski przypomniał różnorodne działania jakie zrealizowało i nadal realizuje Stowarzyszenie w związku z sytuacją wojenną w Ukrainie. Od edukacji, przez wsparcie medyczne, paczki żywnościowe, pobyty rehabilitacyjne, wakacyjne itp . Wyciągając wnioski z tych doświadczeń zauważył, że pomoc – w równej mierze Polakom jak i Ukraińcom – w tej niezawinionej przez nich sytuacji jest moralnym imperatywem i tak została potraktowana przez nasze społeczeństwo oraz organizacje i instytucje państwowe. Dało to asumpt do budowania niespotykanych dotąd relacji międzyludzkich i międzyorganizacyjnych opartych na sprawdzonych w ekstremalnych warunkach zaufaniu i wdzięczności. Ten potencjał należy wykorzystać w przyszłości bo stwarza nowe pola do działania oraz nową jakość we wzajemnych kontaktach. Wyzwolona w Ukrainie energia wsparta inicjatywami z Polski pozwala sądzić, że po ustaniu wojennych działań będziemy mogli wspólnie budować doskonalsze w formie i treści przedsięwzięcia i to przy życzliwości i zainteresowaniu mieszkańców Ukrainy. Tym samym polska kultura i pozycja naszych rodaków uzyska stabilną i poważaną w tamtym społeczeństwie rangę, co dotychczas było trudne do osiągnięcia.
Nad koordynacją projektu czuwała Anita Staszkiewicz
Ze strony Wspólnoty Polskiej nad obradami czuwały Dyrektor Zenka Bańkowska i koordynator projektu Anita Staszkiewicz. Wsparcie medialne zapewniła Polonijna Agencja Informacyjna.
Wnioski
Generalna uwaga dotycząca wniosków jakie płyną z obrad Forum dotyczy dwóch aspektów - stanu sprzed rosyjskiej agresji w porównaniu ze stanem obecnym i perspektyw na przyszłość oraz lokalizacji, obszaru działania polskich społeczności w Ukrainie. Zarysowują się tu podstawowe różnice.
Wojna z dnia na dzień wymusiła zmianę charakteru działalności organizacji. Co zrozumiałe skupiono się na dystrybucji pomocy płynącej z Polski i reagowaniu na pojawiające się potrzeby wsparcia wewnętrznej emigracji z terenów objętych bezpośrednim zagrożeniem dla życia i mienia. Z terenów wschodniej Ukrainy napływać zaczęli uchodźcy, którzy bądź to szukali schronienia w nie atakowanych jeszcze obszarach kraju, bądź decydowali się na wyjazd z Ukrainy - w przeważającej większości do Polski. Obie grupy wymagały pomocy logistycznej, prawnej, ale też doraźnego zaopatrzenia w żywność, ubrania, leki, środki czystości. Pamiętajmy, że wiele osób, rodzin opuszczało swoje domy tylko z niezbędnym bagażem, a możliwości przemieszczania się były zwłaszcza w pierwszych dniach wojny bardzo utrudnione, co powodowało zmęczenie, wyczerpanie, w wielu przypadkach przerwanie leczenia zagrażające bezpośrednio życiu.
Reakcja polskich organizacji w takiej sytuacji mogła być tylko jedna - nieść pomoc, co oznaczało podtrzymanie aktywności za wszelką niemal cenę. Dodać należy, że wspomniana pomoc jakkolwiek kierowana w podstawowym sensie do naszych rodaków była również udzielana wszystkich innym potrzebującym. Różnicowanie jej byłoby działaniem niehumanitarnym. W ten to sposób polskie centra kulturalne i oświatowe stały się punktami wsparcia dla wszystkich dotkniętych wojną, bez względu na pochodzenie narodowościowe (nie inaczej reagowano w Polsce, do której trafiali uchodźcy) a nawet wojska ukraińskiego które wymagało uzupełnienia braków w zakresie chociażby odzieży, śpiworów i karimat do spania. Racjonalność takiego postępowania nie podlega dyskusji.
Wyzwaniem logistycznym była dystrybucja zawartości paczek zawierających najpotrzebniejsze rzeczy napływających z Polski. Ich gromadzeniem i przekazywaniem do ukraińskich siedzib organizacji zajmowało się Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” działając samodzielnie bądź we współpracy z innymi organizacjami pozarządowymi (np. na zlecenie władz państwowych w ramach Akcji Pomocy Polakom w Ukrainie), ale rozprowadzenie do miejsc, w których były oczekiwane – to zadanie spoczywało już na polskich działaczach.
Zauważalne jest w tym zakresie zacieśnienie współpracy – dotychczas niekoniecznie priorytetowe, między organizacjami rozrzuconymi po wielkim przecież kraju, co zapewniło efektywność rozdziału pomocy – nie tylko rzeczowej, ale też socjalnej (doraźnego schronienia), medycznej. Tworzone jeszcze przed wojną z inspiracji Górnośląskiego Oddziału Wspólnoty Polskiej „Stacje Dobre Serce” mające służyć Polakom w podjęciu lub kontynuowaniu leczenia czy też poprawie ich bytu, z dnia na dzień przekształciły się w huby humanitarne dystrybuujące przewożone z Polski dary. W tym dziele ze Wspólnotą Polską współpracował niezwykle skutecznie Zespół Pomocy Kościołowi na Wschodzie przy Konferencji Episkopatu Polski, Caritas Polska i wiele innych organizacji.
Z czasem pożądany zakres pomocy się zmieniał. Oprócz darów zapewniających fizyczne przetrwanie ważnym stało się wsparcie psychologiczne, prawne, logistyczne. Wojenna trauma odciskała swoje piętno na dorosłych i dzieciach, zwłaszcza na najmłodszych ewakuowanych z terenów bezpośrednich działań wojskowych. Bezpieczny azyl, ale też okazywany hart ducha – a Polacy to potrafią – koił ich strach. To tam, na miejscu okrutnych zdarzeń. Do tego perspektywa wyjazdu na pobyty wakacyjne, odpoczynkowe, często połączone z rehabilitacją organizowane przez Wspólnotę Polską w naszym kraju dawała nadzieję na chwile wytchnienia. Przymusowa i pośpieszna emigracja to szereg problemów od organizacyjnych – gdzie jechać, jak dać sobie radę w nowych warunkach – przez formalne umocowanie swojego statusu, co w przypadku Polaków z Ukrainy wiąże się z możliwością uzyskania Karty Polaka otwierającej drzwi do wszelkich polskich instytucji - od rynku pracy przez socjalno-bytowe. W tym zakresie również organizacje prowadzone przez naszych rodaków były i są niezbędne. Wydają stosowne zaświadczenia o przynależności do narodu polskiego, informują o nabytych tą drogą przywilejach. Ośmielają w podjęciu decyzji i towarzyszą w całej drodze do jej realizacji. Zgłoszonym na Forum problemem w tym zakresie jest niewystarczająca liczba punktów konsularnych mogących obsłużyć zainteresowanych. Do Lwowa, gdzie wydawana jest Karta Polaka dojazd dla wielu osób jest utrudniony, a nawet dwudniowy - tylko – czas oczekiwania na odbiór dokumentów, zbyt kłopotliwy. To postulat do Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP, który mamy nadzieję będzie wzięty pod uwagę.
Rozważanie emigracji do Polski wiąże się z koniecznością nauki języka. O ile zainteresowanie edukacją w tym zakresie zawsze było duże, ale ograniczało się głównie do środowiska polskiego, to obecnie zwiększyło się wielokrotnie, obejmując również osoby nie związane z naszym narodem. To nowe wyzwanie dla polskich organizacji, które poprzez kursy językowe, kursy traktujące o naszej kulturze, obyczajach ułatwiają emigracyjny start wszystkim potrzebującym. Problemem jest niedostatek wykwalifikowanej kadry. Nigdy dostatecznie liczna w wyniku wojny uległa rozproszeniu i uszczupleniu. Stąd w rolę edukatorów wcielają się osoby nie będące pedagogami, to oczywiście ratuje sytuację, ale nie jest rozwiązaniem długofalowym.
W ślad za edukacją powoli odradzają się inicjatywy upamiętniające polską historię. Pełnią podwójną rolę – wsparcia moralnego i kształcenia w zakresie najważniejszych akcentów dziejowych konstytuujących polską tożsamość. Konstytucja 3 Maja, Dzień Niepodległości, Narodowe Czytanie, utrzymanie polskich grobów zwłaszcza w obliczu dnia pamięci o zmarłych - Wszystkich Świętych… to tylko niektóre z okoliczności, które mobilizują do organizacji spotkań, przedstawień, koncertów, reaktywacji polskich chórów, zespołów muzycznych, recytatorskich. Skala i zasięg determinowane są aktualną sytuacją w miejscu ich realizacji. W relatywnie spokojniejszych rejonach Ukrainy zyskują postać trwałych aktywności, zaś na terenach objętych działaniami wojennymi przechodzą – w miarę możliwości – do Internetu, do formuły elektronicznej. Ważna jest jednak potrzeba kontynuacji tego co było normą jeszcze rok temu.
Na początku zasygnalizowaliśmy różnice wynikające z geograficznego miejsca prowadzonej działalności. Obecnie w Ukrainie ma to kluczowe znaczenie. To co można zrobić i w jakim zakresie w dużej mierze zależy od geograficznej mapy wojenny. Tereny wschodnie, czy okupowane od dawna przez rosyjskiego agresora są w najtrudniejszej sytuacji. Tam liczy się najbardziej pomoc humanitarna – medyczna, żywnościowa, bytowa. Pokarm, leki czy agregat prądotwórczy zapewniają jako takie ludzkie warunki. Akcenty polskie stanowią moralne wsparcie ojczyzny, choć dalekiej, to jednak obecnej w życiu umęczonych ludzi. Trudno wymagać jakichkolwiek uroczystości czy okolicznościowych spotkań rocznicowych. Samo spotkanie w gronie rodaków urasta do rangi wydarzenia podtrzymującego na duchu. Dopóki sytuacja nie ulegnie zmianie, wiele więcej nie uda się zrobić. Inaczej jest na obszarach, które wojna dotknęła w mniejszym stopniu, wolnych od okupanta. Tam chociaż nadal występuje zagrożenie życia – bombardowania i ataki rakietowe dotykają całego terytorium Ukrainy – można stopniowo myśleć o wznawianiu czy rozszerzaniu działalności. Na ile jest to perspektywa stabilna – trudno wyrokować. Nie my piszemy scenariusz biegu zdarzeń, pisze go wojna. Sukces ukraińskiej armii ostatecznie wyznaczy możliwości jakie będzie miało całe społeczeństwo, nie tylko polska diaspora. Podtrzymanie działań statutowych tak jak były opisane w czasach pokoju, zwłaszcza w ostatnich tygodniach zmasowanych, ludobójczych ataków na obiekty cywilne i infrastrukturę Ukrainy napotyka też problemy czysto techniczne. Brak lub nieregularność dostaw energii elektrycznej, ciepła (mamy przecież zimę), przerwy w dostawie Internetu, łączności telefonicznej to nie sprzyja planowaniu czegokolwiek. Do tego zagrożenie życia w wyniku ostrzału, bombardowań wpływa na kondycję psychiczną działaczy. Dylemat czy udzielać się społecznie, czy dbać o bliskich, rodzinę, siebie samego jest zupełnie zrozumiały. W obliczu tego każda aktywność zasługuje na szczególne uznanie. Rodzi się jednak pytanie, co możemy zrobić, aby ją ułatwić, zarówno z perspektywy polskiej jak i ukraińskiej? Temu poświęcono część ostatnią Forum – wypracowującą rekomendacje na przyszłość.
Rekomendacje
Odpowiedź na pytanie co możemy wspólnie zrobić, jest wypadkową diagnozy stanu faktycznego, którą w skrótowy sposób usiłowaliśmy przedstawić powyżej. Z zastrzeżeniem wysokiego stopnia nieprzewidywalności przebiegu rosyjskiej agresji, determinującej bieżące możliwości i potrzeby.
Spotkanie Opłatkowe uświetnił występ uzdolnionych muzycznie polskich przyjaciół z Islandii
Priorytetowym wydaje się utrzymanie struktur polskich organizacji na terenie Ukrainy. Zarówno w aspekcie osobowym jak i lokalowym. Domy Polskie stanowiące osnowę działalności, w dużej mierze prowadzone dzięki wsparciu Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” są miejscami, gdzie w naturalny sposób skupia się polska aktywność. Zapewnienie im możliwości – w miarę potrzeby – remontów, dopływu mediów, łączności pozwoli na skuteczną realizację zamierzeń.
Braki kadrowe wynikające ze zjawiska emigracji mogą być uzupełniane w dwojaki sposób. Po pierwsze przez pozyskanie nowych osób, które mogą być zainteresowane włączeniem się do pracy chociażby ze względu na splendor i prestiż jaki płynie z humanitarnej działalności jak też pochodzenia z narodu, który udowodnił swoją przyjaźń w najtrudniejszych dla Ukrainy momentach. Drugim sposobem, nie wykluczającym się w żaden sposób z pierwszym, jest kontynuacja pracy działaczy, którzy znaleźli się w wyniku emigracji w Polsce. Mogą zrobić, w dużej mierze tak się dzieje obecnie, dużo dobrego poprzez organizację transferu pomocy, pozyskiwanie środków i życzliwości darczyńców w oparciu o bezpośredni przekaz świadectwa tego co dzieje się na terenie Ukrainy. To wiąże się z potrzebą zapewnienia im odpowiednich warunków funkcjonowania na terenie Polski. Dobrym przykładem jest Dom Polonii w Pułtusku dający schronienie, edukację i wszelką pomoc w kontynuowaniu aktywności wszystkich Polakom zza wschodniej granicy.
A skoro o uchodźcach mowa, edukacja językowa i kulturowa realizowana na terenie naszego kraju jest niebagatelnym wsparciem dla naturalnie zagubionych emigrantów. Kursy języka polskiego, rehabilitacja, pomoc prawna, udział samorządów w procesie osiedlania się i znajdowania pracy to podstawa prawidłowej asymilacji. W przypadku Polaków ze Wschodu winna mieć charakter naturalnego z racji pochodzenia powrotu do domu, rozumianego jako ojczyzna troskliwa i życzliwa a jednocześnie zobowiązana do takiej właśnie pomocy.
W imieniu uczestników Forum na Spotkaniu Opłatkowym wystąpiła Dyrektor Domu Polskiego w Barze Małgorzata Miedwiediewa
Wspominając o edukacji – kształcenie nauczycieli języka, historii którzy skłonni są wrócić do Ukrainy wzmocni kadry i pozwoli podnieść poziom przekazu wartości i idei czyniąc je elementem kulturotwórczym i obiektywnie atrakcyjnym. To najlepszy sposób promocji polskości. Jeżeli dodamy do tego współdziałanie lepsze organizacji – jak wspomnieliśmy są już pierwsze tego symptomy – mamy szansę osiągnąć efekt sieciowego, skutecznego lobby propolskiego, stanowiącego harmonijne uzupełnienie ukraińskich realiów społecznych. Zastrzegamy, że nie chodzi tu bynajmniej o jakąś dominację, czy szowinizm, ale godne i wartościowe włączenie się w procesy państwowotwórcze sąsiedniego, zaprzyjaźnionego narodu. Mamy ten obowiązek chociażby ze względu na liczebność polskiej diaspory.
Postulatem formułowanym przez zebranych na Forum były również działania okazjonalne, zwłaszcza skierowane do dzieci i młodzieży oraz osób starszych, które mogłyby skorzystać z wyjazdów wypoczynkowych i leczniczych do Polski. Oprócz korzyści osobistych dały by możliwość poznania realiów ojczyzny przodków znanych tylko z opowieści, a może nawet dostarczyły inspiracji do kształtowania relacji społecznych i kulturowych, po powrocie, na terenie Ukrainy, czy to w wymiarze krajowym, czy polskiej diaspory. Efektem koniecznego kontaktu Polaków z Ukrainy z ojczyzną, w aspekcie korzystania z niezbędnej pomocy, są powstające relacje na poziomie międzyludzkim i organizacyjnym. To również nowa jakość będąca skutkiem wojny.
O ile kontakty osobowe są cennym wkładem w budowanie społeczeństwa otwartego na rodaków spoza kraju (tego też się uczymy, bo brakowało dotychczas podobnych doświadczeń – emigracja miała charakter wyjazdowy, a powroty były incydentalne) o tyle organizacyjne dają podwaliny pod przyszłą szeroką współpracę zinstytucjonalizowaną i to na różnych poziomach – samorządowym, inicjatyw obywatelskich, rządowym i pozarządowym. Należy ocenić, że pierwsze symptomy tego już są dostrzegalne. Polskie gminy w partnerstwach ze swoimi ukraińskimi odpowiednikami dbają o dostarczenie nośników energii, środków medycznych, higienicznych itp. Ukraińskie organizacje obywatelskie – w tym polskiej diaspory – znacząco rozszerzyły kontakty z organizacjami po stronie polskiej, co poprawiło skuteczność wyboru i celowość dedykowania pomocy. Poprawiła się również jakość dotychczasowych relacji – ze sformalizowanych przeobraziły się w bardziej bezpośrednie. Być może częstsza wymiana informacji, opinii, wspólne planowanie pozwolą spełnić ostatni z postulatów, które chcemy tutaj podnieść, a mianowicie większej elastyczności w partnerskich programach pomocowych. Przykładem niech będą wspominane już wyjazdy wypoczynkowe do Polski. Zwyczajowo realizowane były w czasie wakacji, co w sytuacji nieprzewidywalności jutra straciło swój sens. Nie wiemy co będzie się działo za kilka miesięcy na wojennym froncie w Ukrainie, czy tam w ogólne będzie można mówić o wakacjach, być może już niebawem zaistnieje potrzeba wdrożenia terapii pourazowej możliwej wyłącznie w spokojnej Polsce, pod okiem wykwalifikowanej kadry. Musimy być przygotowani na różne scenariusze i umieć na nie reagować. Na przeszkodzie stoi dotychczasowy sformalizowany system dotacyjny środków z budżetu państwa zakładający wielomiesięczne planowanie, rozliczanie zadań, które zostaną dopiero zatwierdzone. Podobnie jak zasadniczy brak możliwości wsparcia w formie pieniężnej. Dary rzeczowe okazuje się nie zawsze wystarczają, gdy brakuje – dodajmy z przyczyn niezawinionych przez nikogo - środków na pokrycie opłat, przejazdy, czynsze. Bo wojna to też utrata pracy, czyli środków do życia, pokrycia bieżących potrzeb niemożliwych do przewiezienia w humanitarnych konwojach.
Na Spotkaniu Opłatkowym w warszawskim Domu Polonii
Podsumowując dwudniowe Forum – wnioski, refleksje, przemyślenia mogłyby zapełnić niejedną jeszcze kartę sprawozdania. Staraliśmy się przybliżyć tylko te kluczowe. Każda z reprezentowanych polskich organizacji z Ukrainy ma nieco inne potrzeby i plany na przyszłość, ale wynikają one w dużej mierze z sytuacji – nazwijmy to – frontowej. Wspólnym jest chęć dalszego działania, może w nieco odmienionej formie, ale nadal w celu podtrzymania narodowych więzi zarówno ze współobywatelami jak i z macierzą.
Bezdyskusyjnie wsparcie z Polski ma znaczenie kluczowe i decydujące o przyszłości polskiej diaspory w Ukrainie. Ale należy o niej myśleć w szerszym kontekście włączając do tego zagadnienia osoby, które znalazły się w wyniku ewakuacji w Polsce. W zależności od perspektyw jakie będą miały w dotychczasowym miejscu zamieszkania albo wrócą na Ukrainę, albo pozostaną w Polsce. Błędnym jest sądzić, że emigracja jest jakąś dla nich szansą, z której usiłują skorzystać. Pamiętajmy, że pozostawili tam rodziny, przyjaciół, znajomych, że integracja - mimo, że Polska to kraj ich przodków - nie należy do najłatwiejszych. Czym innym jest bowiem racjonalna przemyślana decyzja pod wpływem determinantów ekonomicznych (emigracja zarobkowa), a czym innym nagła ucieczka od skutków wojny.
Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” organizując to wyjątkowe spotkanie chciało osiągnąć przynajmniej dwa rezultaty. Poznać i poddać ocenie dotychczas udzielane wsparcie oraz wypracować mechanizm wspólnego podejmowania decyzji o jego przyszłych formach. Można uznać, że oba zostały osiągnięte, a wnioski posłużą do udoskonalenia współpracy. Bo, że ona nie ustanie, o tym nie musimy chyba przekonywać. Świadczą o tym minione 32 lata, gdzie na dobre i na złe związaliśmy swoje losy społeczne i zawodowe z rodakami ze Wschodu, co nie oznacza, że zaniedbywaliśmy pozostałą Polonię na świecie. Sądząc po reakcji i działaniu naszych rodaków z innych krajów, którzy za naszym pośrednictwem również włączyli się w pomoc dla Ukrainy – rzeczową i materialną - byliśmy tylko wyrazicielem idei solidarności, która – można to bez przesady powiedzieć – charakteryzuje nasz naród w dniach próby.
Dziękujemy wszystkim przybyłym na konferencje. Nie było to łatwe, nie wszyscy dotarli czego przykładem są dziennikarze „Dziennika Kijowskiego”, którzy ze względu na ostrzał rakietowy miasta nie byli w stanie się z niego wydostać. Tym bardziej więc doceniamy włożony trud, który pozwoli mimo skrajnie niesprzyjających okoliczności nadal funkcjonować polskim organizacjom w Ukrainie.
Opracowanie: Mariusz PAWŁOWSKI
(Dyrektor Polonijnej Agencji Informacyjnej)
Zdjęcia: Agata Pawłowska/PAI