W niedzielę, 5 marca, w kijowskim kościele św. Mikołaja odbyło się niecodzienne wydarzenie. Mianowicie, jego dolna piwniczna część przekształciła się w teatralną scenę i widownię dla szczególnej rozmowy o najnowszej historii, którą właśnie teraz piszą wszyscy mieszkańcy naszego kraju. Spośród wielu innych w tym palącym temacie wyróżniało ją to, że była prowadzona w języku baśni. Dlaczego? Bo trudne czasy, które rodzą swoich wojowników i bohaterów, potrzebują też tych, którzy je opiszą i to głosem, który zrozumieją dorośli, młodzież i dzieci. Opiszą i zaprezentują innym.
Tak też uważa pani Ewa Gocłowska, nauczycielka języka polskiego z ORPEG i stała reżyserka polskiego amatorskiego Teatru „Zgoda”, działającego przy Kijowskim Narodowościowo-Kulturalnym Stowarzyszeniu Polaków „Zgoda”. Samodzielnie stworzyła tekst, który ożył na scenie. W trakcie prób scenariusz był wielokrotnie weryfikowany, wzbogacany nowymi treściami i piosenkami.
W rezultacie wielu prób powstała wzruszająca opowieść, w której występują bohaterowie polskiej oraz ukraińskiej kultury – zarówno z przeszłości, jak i współczesności. Przed widzami pojawili się nie tylko różni, zwyczajni ludzie, ale także Prorok ze słowami Pisma Świętego, posępny duch tęsknoty i smutku, czyli Niedola-Osmętnica i nawet wcielone Zło. Przecież to ostatnie jest zawsze na wojnie, w której nie da się zwyciężyć bez pomocy prawdziwych przyjaciół. I ci przyjaciele też pojawili się na scenie. Chociaż oczywiście dobro w końcu wygrywa!
To, że wielomiesięczne wysiłki i przygotowania występu nie poszły na marne, aktorzy zrozumieli już w jego trakcie. Młodsze pokolenie widzów nie mogło powstrzymać się od radosnych okrzyków i oklasków, kiedy na scenie pojawiła się broń dla głównego bohatera – Ukraińca Tarasa. To było tak niespodziewane i szczere, że niektórzy aktorzy nawet nie mogli powstrzymać łez. Bowiem, choć aktualny spektakl dla członków „Zgody” jest już piątym z rzędu, każde spotkanie z odbiorcami sztuki teatralnej przeżywają oni jakby było pierwszym. Ekscytacji dodawał jeszcze ten fakt, że tym razem dzielili scenę z kilkoma kolegami z zaprzyjaźnionej organizacji polonijnej "Spółka Białego Orła”.
Aktorzy zostali nagrodzeni zasłużonymi brawami, a p. Ewa Gocłowska przedstawiła jeszcze obecnym pozornie niewidzialnych uczestników swojego kreatywnego zespołu, pomagających poruszyć serca publiczności. Na przykład wspaniałego artystę-malarza Mikołaja Skobelskiego, twórcę wszystkich dekoracji. Albo „techniczny duet” operatorów światła i dźwięku. A także wyraziła podziękowania wszystkim, którzy, nie zważając na wojenne ograniczenia, zapełnili piwniczną salę świątyni.
W trakcie spektaklu prowadzona była zbiórka na Zbrojne Siły Ukrainy. Dzięki tym dzielnym żołnierzom ludzie mogą pisać bajki i grać w teatrze, uczyć się, pracować, kochać i w ogóle żyć.
A co najradośniejsze, Pani Ewa zapowiedziała stworzenie kolejnych spektakli i przygotowanie nowych spotkań, na które „ukraińscy Polacy” zawsze z niecierpliwością czekają.
Julia MORGUŃSKA