Na wystawie prezentowana jest kopia dzieła Oksany Połtawiec-Gujdy "Lwowianka. Portret Wiktoria Kowalczuk", oryginał, którego zakupiono do prywatnej kolekcji zagranicznej
W Narodowym Muzeum Literatury Ukrainy odbywa się wystawa twórczości ukraińskiej malarki, ilustratorki i pisarki polskiego pochodzenia Wiktorii Kowalczuk (1954-2021) pod tytułem „Moje ptaki polecą nad światem…”. Ilustrowane przez nią książki wychowały już niejedno pokolenie. Obecnie ci, którzy w dzieciństwie uwielbiali rysunki z „Dzień obudził się”, „Dzięciołek szkołę otwiera”, „Brzozowy król”, „Kolędy i Szczerbówki”, teraz wracają do tych książek, wychowując na nich już swoje dzieci.
W ramach wystawy odbyło się kuratorskie spotkanie z Iryną Bojko - redaktorką naczelną Narodowego Wydawnictwa "Wesełka". Dzięki współpracy z tym wydawnictwem, a też z A-Ba-Ba-Ha-La-Ma-Hą, także Pałacem "Ukraina", Wiktoria Kowalczuk często przyjeżdżała do Kijowa. Jak wspomina syn artystki Wito Nadaszkiewicz, prawnik, obecnie koordynujący akcję humanitarną PolandHelps, Kijów był miejscem siły i inspiracji dla Wiktorii Kowalczuk. Miał także istotne znaczenie w poszukiwaniu sensu życia.
Wiktoria Kowalczuk posiadała polskie korzenia z Wołynia, lecz wychowywała się w ateistycznej rodzinie i ateistycznym otoczeniu. Droga do Boga prowadziła przez zainteresowanie buddyzmem, krysznaizmem, ezoteryką, judaizmem. Zaś prawdę znalazła w chrześcijaństwie - ojciec Ryszard (Stolarczyk), proboszcz parafii Podniesienia Krzyża Świętego w kijowskim Swiatoszynie, przez wiele lat pełnił rolę spowiednika malarki, tu Wiktoria Kowalczuk przyjeżdżała na rekolekcje i tu też wzięła ślub. Z czasem zmieniła się też i jej twórczość – malarka odnalazła swój unikatowy, niepowtarzalny styl. Prace artystki są nasycone chrześcijańską miłością, radością i światłem.
W swoich wspomnieniach Wiktoria Kowalczuk zanotowała: „Jeżdżąc do wydawnictw w Kijowie ze swoimi pracami, zawsze wstępowałam na Światoszyn do o. Ryszarda i s. Celiny, karmelitanki bosej, aby pokrzepić się ich modlitwą i wiarą. Kościół podarował mi wielu wiernych przyjaciół, spotkań z ludźmi oddanymi Bogu”.
Podczas spotkania syn Wiktoryj Kowalczuk - Wito Nadaszkiewicz powiedział: „Czym jest obraz? ... To kompozycja, kształt, kolor, nastrój… Dla mnie to energia! Energia życia, światła, miłości! I tą energią obraz wypełnia twórca - artysta! Wypełnić można tylko tym, czym jesteś wypełniony sam ...”. Syn zaproponował spojrzenie na twórczość matki przez pryzmat osobowości i jeszcze głębiej. Zadziwiającą jest jubilerska technika artystki - niezwykle precyzyjna i pracochłonna. Artystka nie oszczędzała swoich oczu, pieniądze były dla niej na ostatnim miejscu w życiu, a twórczość traktowała jako posługę społeczną.
Treść prac Wiktorii Kowalczuk jest niezwykle bogata i symboliczna. Jeszcze w latach 80. krytycy sztuki zauważyli, że jej ilustracje obejmują znacznie więcej niż ilustrowany tekst, są w stanie poszerzyć jego postrzeganie. Wiktoria mówiła o sobie: „Jestem bardziej myślicielką niż artystką”. Wito Nadaszkiewicz mówi: „Mamie udało jej się zrealizować swoje powołanie - malować przez całe życie. Malować dla dzieci, tworząc bogaty, kolorowy, fantastyczny świat dziecięcych marzeń. Zawsze zadziwiała mnie naiwność, niepraktyczność matki, ale z pewnością bez tej niespotykanej dziecięcej cechy połączonej z wszechstronnym intelektem Wiktoria Kowalczuk nie stworzyłaby swojego niepowtarzalnego świata. Ten, kto zachowuje dzieciństwo i nie wstydzi się go, może patrzeć oczami serca”.
Miłość do przyrody jest również wyraźną cechą twórczości Wiktorii Kowalczuk. Na obrazach znajdziemy wiele zwierząt, które artystka ratowała w różnych sytuacjach życiowych, głównie ptaki. Malarka miała niesamowity talent uzdrawiana, niezbędną intuicję dla rozpoznania problemów. Jeśliby nie sztuka byłaby by zapewne głośnym lekarzem.
Wiktoria Kowalczuk chorowała na COVID-19 i odeszła w Wielkanoc 2021 roku. "Kurier Galicyjski" opublikował nekrolog zatytułowany "Anioł powrócił do nieba". W ubiegłym 2022 roku w Kowlu, gdzie urodziła się artystka, upamiętniano Ją nazwą ulicy. W pracowni we Lwowie, gdzie artystka tworzyła swój fantastyczny świat, funkcjonuje studio artystyczne. Z nami pozostają czarujące obrazy artystki, które można znaleźć w setkach tysięcy książek - to te ptaki, które wypuściła w świat Wiktoria Kowalczuk.
Wybrane cytaty Wiktorii Kowalczuk:
Minęło już kilkadziesiąt lat od czasu pierwszej spowiedzi. Wiele trzeba było przeżyć od tamtego czasu: choroby, rozczarowania, zdrady. Życie moje nie jest usłane różami, ale obficie rozlewa się pokój w sercu, a zamętowi i tęsknocie przyszło długo cisnąć się w oczekiwaniu. Czysta radość nawiedza mnie w najlepsze minuty mojego życia. Pierwsza spowiedź stała się tą łodzią ratunkową, która przeniosła mnie cierpiącą i obciążoną przez wzburzone morze do brzegu NADZIEI, MIŁOŚCI I WIARY. Chwała Bogu za wszystko!
... Dla mnie malowanie to nie tylko zawód – to moje życie, uświadomienie samej siebie w barwnej teraźniejszości, to dotyk prawdy, sposób przekazywania tego, co widziane i odczuwane, ludziom, których kocham. Dlatego najważniejsze to codziennie stawać się lepszym, uczciwszym, bardziej dobrym, aby ta energia, która płynie w widzialny obraz, rozpraszała ciemność, przynosiła ciepło, współczucie.
Bardzo bliskie jest mi interpretacja średniowiecznych scholastyków: sztuka to odzwierciedlenie Boskiego w ludzkiej świadomości.
Rękopisy nie spłoną - wierzę w to, dlatego materiały do malowania, jakie wybieram, są delikatne i wrażliwe: papier, akwarele, tusz, kolorowe ołówki... Dla mnie najważniejsze nie jest trwałe uwiecznianie dzieła, ale jego tworzenie - wypuszczam obraz-ptaka z klatki ciała... Niech frunie szeroko, jeśli Pan Bóg tak zdecyduje. Moje ptaki polecą nad światem niezależnie od tego, czy obraz przetrwa przez długi czas, czy zżółknie, spłonie, rozmoknie, zetleje.
Adam NOWAKOWSKI