Dziś: niedziela,
24 listopada 2024 roku.
Pismo społeczne, ekonomiczne i literackie
Archiwum 2010-2011
Ukraina-Polska
SĄSIADÓW WARTO MIEĆ PO SWOJEJ STRONIE

Ośrodek Studiów Polskich i Europejskich Akademii Kijowsko-Mohylańskiej 14 września br. uroczyście rozpoczął rok akademicki wykładem, który wygłosił, po ukraińsku (zadziwiając zresztą obecnych doskonałą znajomością języka) Ambasador Rzeczypospolitej Polskiej na Ukrainie dr Henryk Litwin, poświęcając go tematowi dwudziestolecia stosunków dyplomatycznych między Polską i Ukrainą. Analiza polsko-ukraińskich kontaktów za lata niepodległości jest dla naszych społeczności tematem niezwykle ważnym i ciekawym, chociażby z uwagi na to, że - jak to twierdzą historycy - „Znając skąd przyszliśmy, możemy przewidzieć, dokąd będziemy iść dalej”.

Na wstępie Ambasador Rzeczypospolitej Polskiej na Ukrainie Henryk Litwin zaznaczył: „W tym roku świętujemy nie tylko 20. rocznicę ukraińskiej niepodległości, lecz również jubileusz dwudziestolecia nawiązania polsko-ukraińskich stosunków dyplomatycznych. 2 grudnia 1991 roku, dzień po przeprowadzeniu ogólnoukraińskiego referendum stosownie potwierdzenia aktu niezależności i od razu po opublikowaniu jego rezultatów ruszył wyścig między Kanadą i Polską o pierwszeństwo wręczenia oficjalnych dokumentów o uznaniu niepodległości Ukrainy i, co za tym idzie, ustanowienia stosunków dyplomatycznych. Polska zwyciężyła i był to symboliczny, aczkolwiek konkretny sukces. Dla żadnego innego kraju ten krok nie był w takim stopniu niezbędny, jak dla Polski i w żadnym innym przypadku to niewielkie, jak mogłoby się wydawać, zwycięstwo nie mogło mieć takiego znaczenia w obustronnych stosunkach.

Jak się tak stało, że Polska w 1991 roku zajęła taką właśnie pozycję, w sytuacji, kiedy 46 lat wcześniej stosunki polsko-ukraińskie były zamrożone prawie na pół wieku i pozostawały w stanie krwawej i okrutnej wojny, prowadzonej przez obydwa narody, które jednocześnie przeciwdziałały działaniom okupacyjnym innych krajów. Aby było to możliwe tok rozwoju polsko-ukraińskich obustronnych kontaktów ostatnich 20 lat musiał mieć swoją prehistorię…

Przyjrzyjmy się powojennej Polsce. Jej naród przeżył okrutną lekcję historii. Był okres, kiedy nawet pamiętać o własnej historii było rzeczą zabronioną. Jaskrawym potwierdzeniem tego stała się sprawa zbrodni katyńskiej. Naród polski zmienił miejsce przebywania na mapie, a społeczność państwa z wielonarodowego przekształciła się na narodowo jednolite.

Mijał czas. Stabilność europejska stała się bardzo ważnym czynnikiem polityki na całym kontynencie i w takiej świadomości trzeba było znaleźć swoje miejsce. Obowiązek stworzenia nowej idei dla polskiej niepodległości i suwerennej polityki w stosunku do sąsiadów legł na społeczeństwo i jego rzeczywistych liderów intelektualnych. Właśnie wtedy Polska, która po raz kolejny szukała swego miejsca między Niemcami i Rosją, uświadomiła sobie oczywistą obecność autentycznych sąsiadów na Wschodzie - Ukrainy, Białorusi i Litwy.

Kwestia ukraińska było niezwykle złożoną, ponieważ do tego czasu Polaków i Ukraińców rozdzielał ostry konflikt.Lecz na szczęście nie cały naród został doń wciągnięty i prócz wrogości istniała też życzliwość Z czasem ciekawość stopniowo zaczęła przeważać nad niechęcią obcowania. W podręcznikach historii można znaleźć opis tej duchowej i politycznej transformacji świadomości Polaków i diagnozę, która przypisuje tę transformację wpływowi, tak zwanej, doktryny Giedroycia i środowiska paryskiej „Kultury”.

I istotnie, trudno nie docenić zasług polskiego emigranckiego czasopisma i środowiska, które go tworzyło, w formułowaniu nowych zasad polskiej polityki i ustanowieniu przyjaznych kontaktów z kołem ukraińskich, białoruskich i litewskich emigrantów.

Właśnie Jerzy Giedrojc i Juliusz Mieroszewski w 1974 roku opublikowali w „Kulturze” artykuł „Rosyjski «kompleks Polski» i obszar Ukrainy, Litwy, Białorusi”. Udowadniali w nim, że suwerenność tych trzech krajów to czynnik, który pomaga niepodległości Rzeczpospolitej Polski, natomiast ich zależność od Rosji otwiera drogę na zniewolenia także Polski. W ciągu wielu następnych lat doktryna ta była wszechstronnie argumentowana w rosnącym kręgu publicystów, a Polacy w Polsce, którzy potajemnie przywozili do kraju egzemplarze «Kultury», pochłaniali te nowe myśli…

Nowy pogląd na historię Ukrainy oraz innych krajów sąsiednich rodził się w Polsce, w jej miarodajnych kręgach politycznych… Wśród naukowców i stopniowo rosnących grup ich zwolenników, rozpowszechniało się nowe spostrzeganie Ukrainy, oceny jej znaczenia dla Polski. Z dorobku naukowców korzystali publicyści…

W samym rozkwicie ruchu „Solidarność” w latach 1980-1981 w dyskusjach o polskim losie okazało się, że zrodziło się nowe spojrzenie na sąsiadów, które sprowadza się do wniosku, iż sąsiadów warto mieć po swojej stronie, a ich przyszła niepodległość, stabilność i dobrobyt będą grać na korzyść Polski…

Kiedy nastała prawdziwa niepodległość intelektualna doktryna powinna wcielić się w politykę zagraniczną. Wtedy, na początku 1989 roku, w nowym MSZ Polski pojawiła się koncepcja dwuwektorowej polityki wschodniej. Zasada ta polegała na dążeniach do utrzymania dobrosąsiedzkich kontaktów z Rosją i jednoczesnego wparcia niepodległościowych ambicji republik ZSRR, a po roku 1991 - ścisłej współpracy z nowopowstałymi państwami oraz nawiązania z nimi dwustronnych kontaktów…

Decyzje z grudnia 1991 roku, zgodnie z którymi nastąpiło szybkie podpisanie Traktatu między Rzeczypospolitą Polską a Ukrainą o dobrym sąsiedztwie, przyjaznych stosunkach i współpracy oraz zawarcie szeregu regulacyjnych umów i porozumień, były równoznaczne z podpisaniem umowy o sojuszu. Przyjęliśmy wtedy zasadę dialogu, której konsekwentnie dotrzymujemy się po dziś dzień. Doskonale zdajemy sobie sprawę z różnic, które nas dzielą, lecz odrzucamy każdą inną metodę ich rozstrzygania, niż rozmowa, dyskusja a nawet spór - lecz taki, który polega na otwartej wymianie argumentów. Wychodzimy z założenia, że ​​ tylko dialog prowadzi do stopniowego ujednolicania poglądów...".

Ambasador RP na Ukrainie Henryk Litwin opowiedział również o swoim osobistym doświadczeniu w dziedzinie polsko-ukraińskich dwustronnych kontaktów, które zapoczątkował osobiście w czerwcu 1991 roku, pracując na stanowisku kierownika polskiego konsulatu (wówczas Agencji Konsularnej) we Lwowie.

Na zakończenie wykładu mówca odpowiedział na pytanie, jak w przyszłości układać się będą stosunki polsko-ukraińskie oraz relacje między Kijowem i Brukselą, stwierdzając m.in.: „Jestem optymistą w obydwu punktach. Mimo różnicy i sporów, nasze kraje rozumieją się o wiele lepiej, aniżeli 20 lat temu. Stulecia złożonej historii nie odrzucimy na bok, lecz już dawno wyciągamy wnioski odnośnie tego, czego to powinno nas nauczyć na przyszłość. W ciągu 20 lat zbudowaliśmy tyle powiązań, kontaktów, struktur współpracy, że cała ta infrastruktura zaczyna coraz sprawniej funkcjonować samodzielnie…

Dla dyplomaty Ukraina jest i będzie areną nadzwyczaj ciekawych zdarzeń i miejscem wielce intensywnej, ale ciekawej pracy…”.

Drugą część spotkania wypełnił ciekawy dialog i wymiana poglądów między Ambasadorem i słuchaczami. Wśród poruszonych tematów mówca poinformował o kontynuowaniu badań polskich i ukraińskich naukowców prowadzonych w Bykowni (miejsce to nazywają czwartym cmentarzem katyńskim), gdzie w kwietniu przyszłego roku, w rocznicę tragedii katyńskiej, planowane jest oficjalne otwarcie pomnika ofiarom represji stalinowskich, pomnika na którym oznaczone będą imiona i nazwiska konkretnych ludzi, zakatowanych w tym miejscu.

Podczas rozmowy studenci, naukowcy-historycy, dziennikarze zadawali ostre nieraz, ale otwarte pytania, w tym stosownie reżimu wizowego między Ukrainą i UE, jak również dotyczące sfer nauki, polityki, oświaty, dzieląc się także swoimi myślami odnośnie obecnej sytuacji w relacjach naszych państw.

Andżelika PŁAKSINA

Передплатити „Dziennik Kijowski” можна протягом року в усіх відділеннях зв’язку України