Grzegorz Gauden - „Ukraina jest w czołówce naszych zainteresowań”
O tym, że Kraków jest kulturalną stolicą Polski, stolicą literatury i literatów, może nie warto kolejny raz przypominać. A z innej strony – kto i czym teraz się zajmuje w strefie realizacji tych zainteresowań literackich?
2. Polska książka na cały świat
Dobrze znany na całym świecie Instytut Książki, gdzie udaliśmy się na drugi dzień po przybyciu do Krakowa, znajduje się w samym centrum, przy Szczepańskiej 1, na rogu, po przekątnej prawie naprzeciw kościoła Mariackiego.
Jak przystoi dobrym (aczkolwiek nie proszonym) gościom, przybyliśmy nie z pustymi rękami. Nasz prezent był całkowicie dopasowany do miejsca i okazji – pięć książek słynnych polskich autorów (dr Wandy Półtawskiej i ks. prof. Edwarda Stańka), przetłumaczonych przez autora niniejszego artykułu i wydanych odpowiednio (z własnej inicjatywy) w Kijowie w języku ukraińskim.
W każdym bądź razie - pomyślałem sobie - Instytut Książki musi być, jeżeli nie zainteresowany, to chociażby poinformowany o tych już wykonanych pracach, których nawet nie planował, a już ma na koncie zgodnie ze swoim zadaniem podstawowym.
Mimo, że jeszcze parę dni przed wyjazdem z Kijowa zawiadomiłem o naszej wizycie i propozycji wywiadu dla naszej gazety, przyjęto nas jako niespodziankę, zaś książki odebrano jak rzecz samą przez się zrozumiałą.
Od pierwszej minuty miałem odczucie, że pracownicy tej placówki boją się, że będziemy o coś prosić. Więc kiedy okazało się, że chodzi tylko o wywiad z dyrektorem Instytutu Książki panem Grzegorzem Gaudenem, udało się to załatwić od ręki ku wielkiemu zadowoleniu gospodarzy.
Na początku postawiłem pytanie „na rozgrzewkę”:
– Jaką działalność prowadzi Instytut Książki w kierunku wschodnim i co czyni konkretnie w działce zorientowanej na Ukrainę, uwzględniając wzajemne zainteresowanie literaturą polską na Ukrainie i literaturą ukraińską w Polsce?
Grzegorz Gauden (z uśmiechem):
– Jedno pytanie, ale ogarniające bardzo wielką strefę działalności. Przede wszystkim, jesteśmy zainteresowani w promocji polskiej książki, polskiej literatury klasycznej i współczesnej na Ukrainie, jak zresztą w Rosji i na Białorusi.
Ukraina jest w czołówce naszych zainteresowań, co potwierdzamy finansowym wsparciem wydawania na Ukrainie polskich książek w języku ukraińskim. Mamy również program specjalny dla młodych Ukraińców, którzy chcą dobrze nauczyć się polskiego i tłumaczyć utwory polskich autorów na język ukraiński.
Zresztą to tylko jeden z wielu programów dla młodej generacji Ukraińców, którzy chcą pracować w strefie naszych wspólnych zainteresowań, w rozmaitych dziedzinach wiedzy, mam tu na uwadze muzyków, malarzy, pisarzy, dziennikarzy, historyków, archeologów etc.
– A jaką aktywność chciałby Pan widzieć ze strony ukraińskiej?
– Oczywiście, że zależy nam na tym, żeby w Polsce ukazały się również książki pisarzy ukraińskich, ale to już strona ukraińska powinna troszczyć się o wydawanie tych utworów. Natomiast my, przede wszystkim, staramy się pokazać bogactwo kultury, co zawsze było wspólnym dorobkiem na dawnych Kresach.
Na przykład, od początku wspieramy festiwal Bruno Szulca w Drohobyczu, w mieście, które zawsze było ważne dla kultury polskiej, żydowskiej, ukraińskiej. Zresztą, jesteśmy bardzo zainteresowani promocją polskiej kultury tak na Ukrainie, jak i w Rosji.
– A gdzie ta promocja odnosi lepsze sukcesy – na Ukrainie, czy w Rosji?
– Wydaje mi się, że z Ukrainą nam idzie lepiej. Mam wrażenie, że młoda inteligencja ukraińska uważa Polskę za pewne „drzwi do Europy”, zaczyna rozumieć sens walki o suwerenność narodową, co Polska w ciągu stuleci wyraźnie demonstrowała na cały świat.
Stąd ten wielki dorobek literatury narodowościowej, niepodległościowej jest bardzo interesujący dla młodych Ukraińców, dla których Polska jest dobrym przykładem pomyślnego rozwiązania wielu trudnych problemów praktycznie we wszystkich dziedzinach życia społeczeństwa, a zwłaszcza na tej drodze do Europy.
– Ale godny naśladowania wzorzec Polski nakłada na Polaków pewną odpowiedzialność za prawidłowe wykorzystanie ich doświadczenia...
– Właśnie! My nie możemy zawieść zaufania tej młodej inteligencji ukraińskiej. Oni muszą mieć pewność, że Polska jest dla nich solidnym partnerem. Ale to nie jest tak, że szybko da się zrobić, bo to jest długi marsz...
– Panie dyrektorze, czy udało się Panu być w Kijowie i bezpośrednio odczuć realia tego partnerstwa?
– Kiedyś miałem taką możliwość w ciągu trzech miesięcy. Pamiętam współpracę z dziennikarzami. Była wtedy taka gazeta „24”, którą prowadził Witalij Portnikow, a ja byłem zaproszony by uczestniczyć w pracy redakcyjnej.
Miałem wrażenie, że młoda inteligencja ukraińska jest zdeterminowana w sprawie walki o demokrację. Dotąd podtrzymuję z nimi kontakty i spotykamy się, jak tylko przyjeżdżam do Kijowa.
Muszę przypomnieć, że Instytut Książki jest agendą polskiego rządu, a ściślej – ministra kultury. A więc Ukraina jest dla nas pierwszoplanowym, priorytetowym partnerem.
– A co Instytut Książki planuje w najbliższym czasie zorganizować dla Ukrainy, jakie ma propozycje?
– Trwa Rok Miłosza, otóż za naszym wsparciem ukazuje się wiele wydań utworów słynnego noblisty. Przygotowujemy kolejny festiwal B. Szulca w Drohobyczu.
W przyszłym roku będziemy obchodzić 70. rocznicę jego śmierci i 120. rocznicę jego urodzin. Z okazji tych jubileuszy ukaże się wydanie jego utworów tłumaczone na język ukraiński.
– A kto jest tłumaczem jego utworów?
– Ja bym na razie nie ujawniał jego nazwiska, ale moim zdaniem to jest jeden z najlepszych tłumaczy na Ukrainie.
Niedawno w Konsulacie RP we Lwowie odbyło się spotkanie z naszymi partnerami ukraińskimi, gdzie uzgodniliśmy pewne szczegóły jubileuszowego festiwalu B. Szulca, do którego prowadzone są poważne przygotowania. I w ogóle, we Lwowie mamy dobrych partnerów.
– A kogo Pan uważa za dobrych partnerów w Kijowie?
– Ja wysoce szanuję Instytut Polski w Kijowie. Bardzo solidnie pracuje, a jego dyrektor Jarosław Godun jest wprost niesamowicie zaangażowany w tę misyjną działalność.
O ile wiem, pracuje tam entuzjastycznie nastawiona młodzież i oni śmiało poszerzają swą działalność na wschód, organizują imprezy w Doniecku, Charkowie, na Krymie, starając się poszerzyć promocję polskiej kultury nie tylko na zachodzie Ukrainy.
– Bo na wschodzie Ukrainy taka praca – to przebijanie ściany...
– Tak, właśnie przebijanie. Ale oni mają bardzo inteligentne głowy i to się powodzi. Tym bardziej, że my razem z nimi współpracujemy z udziałem regionalnych konsulatów RP we Lwowie, Kijowie, Lucku. Na przykład, finansujemy tłumaczenie, a odpowiedni Konsulat – druk i wydanie książek tłumaczonych na język ukraiński.
Chciałbym szczególnie podkreślić, że nasze sukcesy w wielkim stopniu są wynikiem udziału Ukraińców – pisarzy, tłumaczy, naukowców, dziennikarzy, którzy bardzo chętnie z nami współpracują. Oby to się rozwijało!
– Dziękuję uprzejmie!
* * *
W tym samym dniu kilka wydanych w Kijowie książek mego autorstwa oraz przetłumaczonych przeze mnie polskich autorów przekazaliśmy na ręce pracowników Biblioteki Uniwersytetu Jagiellońskiego.
W pamięci zostały ich radosne twarze, wdzięczne słowa i propozycje zachęcające do konkretnej współpracy.
Potem, kiedy już powróciliśmy do Kijowa, te miłe słowa serdecznego podziękowania otrzymaliśmy w liście pracowników słynnej Jagiellonki...
Eugeniusz GOŁYBARD
CDN
*) Ciąg dalszy z nr 410