Dziś: niedziela,
24 listopada 2024 roku.
Pismo społeczne, ekonomiczne i literackie
Archiwum 2012
WYZNACZNIKI PRZYSZŁOROCZNYCH REALIÓW

Żyjemy w świecie trudnych realiów i płonnych nadziei na lepsze. Nie inaczej będzie w przyszłym i następnych latach. Zglobalizowany, zwłaszcza gospodarczo, świat znalazł się, jakby na własne życzenie, w kręgu „wizji bez wizji”, czyli niemocy przeobrażeń prospołecznych i prosocjalnych.

Ta słabość objawia się, choć w różnej skali, tak w krajach biednych, jak i bogatych, w tym w zaliczanej do „średniaków” Polsce. Towarzyszy temu wulgaryzacja postaw indywidualnych i zbiorowych w społeczeństwie. Z diagnoz i opinii ekonomistów i innych specjalistów wynika, że jest kilka, co najmniej, tego przyczyn.

W skali ogólnoświatowej – za „przyczynę przyczyn” uznaje się wady przestarzałego już systemu gospodarki kapitalistycznej, który z założenia niejako generuje i utrwala nierówności ekonomiczne i społeczne, czyli podział na bogatych i biednych, a jednocześnie kreuje bezrobocie, i to w skali 10 i więcej procent. I nie jest to jakaś „pokrętna” ideologia, a fakt.

Nie widać jednak chętnych do „modernizacji”, a inicjatywa powinna wychodzić przede wszystkim od najbogatszych „włodarzy” tego świata. Widocznie status quo ich zadowala…

Realia bieżące dostarczają wielu faktów i spostrzeżeń, a które brać trzeba pod uwagę patrząc w perspektywę przyszłego roku, bo będą one miały wpływ bezpośredni i pośredni na niepodległą, acz współzależną od otoczenia zewnętrznego, unijną Polskę. I nie chodzi tu tylko o „pojedynek na wskaźniki” makroekonomiczne, bo te zmieniają się jak w kalejdoskopie - i już tylko specjaliści mogą się w nich zorientować.

Choć, gwoli prawdy, nie można mieć większych zastrzeżeń do założeń naszego, „mikołajkowego” budżetu państwa na rok 2012. Ma on dwie zalety: zakłada wzrost PKB o 2,5% oraz obniżenie deficytu budżetowego do 35 mld zł. Martwić może natomiast wysoka, sięgająca 12,3% stopa bezrobocia. Inflacja na poziomie 2,8% jest może nieco zaniżona, ale nie odbiega od średniej unijnej. Spowolniony w stosunku do roku bieżącego wzrost gospodarczy jest realną „szczyptą” optymizmu, zwłaszcza na tle mikrowzrostów w krajach unijnych, a może i tendencji spadkowych w niektórych z nich.

Wydaje się, że, niczego a priori nie przesądzając, można zasadnie mówić, że gospodarka polska trzyma się dobrze czy nieźle. Co więcej – polski biznes nie „buja w obłokach”, a „stąpa po ziemi”, czego dowodem jest ponad 10-procentowy wzrost eksportu oraz dość wysoka dynamika popytu krajowego, tak konsumpcyjnego, jak i inwestycyjnego. A to te dwie dziedziny ciągną polską gospodarkę w górę. I w przyszłym roku nie powinno być gorzej. Powodem do optymizmu powinny być też Mistrzostwa Europy w piłce nożnej – i to bez względu na miejsce wśród najlepszych – ale z uwagi na nowoczesne stadiony i poprawę stanu dróg w tranzytowym przecież kraju.

A odnosząc się do „wieloszczytów” unijnych, w tym do brukselskiego, to nie widać w nim specjalnych pozytywów ani zagrożeń dla naszego kraju. Pakiet fiskalny i inne deklaracje, nim wejdą w życie, rok minie spokojnie, a może i więcej. A do dyscypliny finansowej nie ma co nas namawiać, bo jest już stosowana - i w wydatkach budżetowych, i w każdym gospodarstwie indywidualnym. Rozrzutność nam z całą pewnością nie grozi.

A jeżeli mają powiać „uzdrowieńcze” wiatry w strefie euro i w całej Unii, to nie można ograniczać się do leczenia skutków, a przyczyn negatywnych zjawisk. Liczbą „szczytów”, obojętnie w jakim składzie, G-20, G-8, G-2, w UE – 27 czy UE – 17, niczego nie da się uleczyć, bez preferowania zasadzie racjonalnej polityki i konstruktywnego, racjonalnego działania i współdziałania.

I jeszcze jedna uwaga: w tym, o czym mówimy i co robimy – nie ograniczajmy się do układania listy życzeń w stylu „co robić?”, a „jak?”. Wtedy wzrośnie skuteczność realizacyjna stawianych celów i zadań, tak w Polsce, jak i w przyjaznej jej Unii.

Mikołaj ONISZCZUK

Передплатити „Dziennik Kijowski” можна протягом року в усіх відділеннях зв’язку України